powrót

13 października 2003 00:20

To nie była propozycja

źródło: www.pap.pl

[2003-10-08 18:32]
Komisja Europejska: konwent miał prawo proponować reformę Nicei


Po kilku dniach wahań Komisja Europejska oświadczyła w środę, że Konwent Europejski miał prawo proponować reformę systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej uzgodnionego w 2000 roku na szczycie w Nicei.

Tym samym zaprzeczyła tezie premiera Hiszpanii Jose Marii Aznara i polskiego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, że konwent nie był do tego upoważniony.

"Konwent nie miał żadnych tabu i miał upoważnienie, żeby uprościć traktat (podstawę prawna Unii). W sporządzonym przez niego projekcie konstytucji system głosowania w Radzie UE staje się prostszy w porównaniu z Niceą" - powiedział w środę rzecznik Komisji Europejskiej Stefaan de Rynck.

Rzecznik nie chciał natomiast komentować wypowiedzi przewodniczącego konwentu, byłego prezydenta Francji Valery'ego Giscarda d'Estaing sugerującej, że konwent musiał skorygować zbyt korzystne dla Hiszpanii postanowienia z Nicei.

Hiszpanie "uzyskali w Nicei (zbyt) korzystne prawo głosu. Proponujemy zmienić reguły i sprawić, żeby w przyszłości przy podejmowaniu decyzji wszyscy obywatele byli równi, żeby nikt nie miał przewagi" - powiedział we wtorek Giscard w radiu francuskim.

Wkrótce potem premier Aznar "podziękował" Giscardowi za "wyjaśnienie, że celem konwentu było pozbawienie Hiszpanii korzyści uzyskanych w Nicei".

Mój komentarz

W kontekście wypowiedzi Giscarda i Aznara, wypowiedź de Ryncka ukazuje w sposób widoczny swój kłamliwy charakter. Pod pozorem 'upraszczania' kryją się intencje Giscarda, który chciał 'skorygować' wcześniejsze ustalenia, czyli chciał złamać obowiązujące prawo.

Ponadto wyraźnie stało się widoczne, jak Konwent rozumie składanie propozycji.

Konwent miał prawo proponować, podobnie jak każdy członek UE ma zapewne prawo proponować. Nie sposób sobie wyobrazić współżycia bez możliwości składania propozycji.

Ale przecież terminem 'propozycja' nazywamy koncepcję działania, która może być przez strony zakwestionowana. To, co przedłożył Konwent, najwyraźniej pozbawione było tej ważnej cechy 'propozycji'. Konwent przedłożył, po czym nie chciał słuchać glosów protestów. To nie była propozycja.

To była i dalej jest próba dokonania zmiany ponad głowami stron ( patrz Uzasadnia ten, kto chce zmian )

Prawo


Mamy tu doczynienia z działaniem z pobudek egoistycznych. Został przekroczony zakaz Pr2/l4:

Nie ma wolności człowiek postępować z innymi tak, że stara się tylko przepchnąć swoje, by być już po drugiej stronie


W sformułowaniu powyższym słowa: 'przepchnąć swoje, by być po drugiej stronie' należy rozumieć jako pragnienie, by ostatecznie rozstrzygnąć bieg sprawy na swoją korzyść bez uwzględniania opinii drugiej strony i zdecydowane oczekiwanie na chwilę, w której to nastąpi.


powrót